Bijąc się w pierś muszę przyznać się że za pierwszym razem kompletnie zignorowałem ten film skupiając się głównie na doznaniach werbalnych i wieszając później psy niedociągnięciach fabularnych, zarzucając Cameronowi zbytnie 'spłycenie' historii. Nie dostrzegłem wówczas w jak sprytny sposób reżyser żongluje konwencją, bawiąc się z uważnym widzem poprzez nawiązania do klasyki kina i literatury. Nie wiem czy jestem jedyną osobą której popijający spokojnie kawę Miles Quaritch skojarzył się z pułkownikiem Billem Killgorem ze słynnej sekwencji rajdu kawalerii powietrznej na wietnamską wioskę. W ogóle relacje pomiędzy Quaritchem a Sullym przywodzą na myśl sytuację panującą pomiędzy Radko Mladićem a kapitanem Malićem w 'wędrowcu cmentarnym' Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, gdzie przecież Malić (podobnie jak Jake Sully) jest bohaterem tragicznym muszącym dokonać wyboru pomiędzy wiernością wobec Wielkiej Serbii utożsamianej w tym przypadku przez Radko Mladićia i Radovana Karadzićia, a miłością do swojej żony Milenki, Bośniaczki ze Srebrenicy. Jednak Malić w odróżnieniu od Sullego za swój wybór zapłacił najwyższą cenę.
Jake 'wchodzący' w awatara jest niczym Case wchodzący w ciało Molly w głośnym 'Neuromancerze' Gibsona (o nawiązaniu w tym przypadku do Evangeliona nie będę się rozpisywał po raz kolejny).
O legendarnych już odniesieniach do 'Pocachontas' i 'Misji' pisać też już nie warto, temat jest już wymaglowany do bólu i nie ma sensu do niego wracać. Trzeba jednak przyznać że Cameron robi ogromny ukłon w stronę legend z epoki kolonializmu.
No i na koniec chyba najważniejsze - na obecną chwilę Avatar jest przecież najlepszą ekranizacją "Diuny" Franka Herberta.
Plując sobie w brodę za moją ignorancję i przepraszając za wszystkie słowa nieuzasadnionej krytyki, podnoszę swoją ocenę filmu z 3/10 na 4/10, apelując do wszystkich 'antyfanów' aby obejrzeli ten film jeszcze raz i zastanowili się czy faktycznie nie ma w nim ukrytego drugiego dna.
pozdrawiam ;)
Ten tekst świadczy o jeszcze większej twojej ignorancji, co za pewne zamierzałeś.
Jeśli chciałeś w ten sposób pokazać swój indywidualizm czy intelektualizm to pudło. :)
Ciekawe spostrzerzenia :). Bardzo fajnie, że takie znalazłeś. Odnośnie
tego, że Avatar jest obecnie najlepszą ekranizacją Diuny to się nie zgodzę.
Diuna Lyncha jest moim zdaniem kapitalna, analogie co prawda są i można by
powiedzieć spore, ale jedynie potwierdzają tezę, że trudno stworzyć
historię naprawdę oryginalną. Dzieje się tak zresztą także w przypadku
innych filmów, nie tylko Avatara. Ponadto nazywanie Avatara Diuną...jest
jakieś takie ujmujące i jednemu filmowi i drugiemu :/.Trochę jestem
zdziwiony, że po tylu osobistych przemyśleniach i analogiach, wystawiłeś
Avatarovi rekordowo wysoką gratyfikację 4/10. Chciało Ci się w ogóle
zajmować filmem, którego nie cenisz :)? Rozumiem, że za efekty wystawiłeś
3, za analogie do klasyki i wielowarstwowość interpretacji +1. OK...
Pamiętaj że pan pmp ci tego nie daruje ;)
Jak ładnie napisane Joe.Kurcze i ja tej głębi nie zauważyłam ;D
Co do reszty,zacznijcie się czepiać treści a nie tu z argumentami ad personam :P
10/10 ? chyba niedorozwinięci gimnazjaliści tyle dają ! Ten film max to 4/10, moja ocena to 2 , albo nawet i 1, jest to najwiekszy zapodany kicz w historii kina !!!
"przyznaję że na początku nie doceniłem tego filmu"
Ciepłe słowa na początku odnośnie filmu to zmyłka. Sens dyskusji trochę się
już rozmył, gdyż w międzyczasie na forum wpadł jakiś rozszalały typ
podszywający się pod jednego z użytkowników portalu i wypisywał głupoty.
Moderator więc pomazał jego kretynizmy i przy okazji skasował też parę
innych postów. Przybliżając Ci sytuację, to autor tematu - jak sam to
określił, chciał się trochę "poprzekomarzać" z fanami Avatara. Proponuję
temat potraktować jako sprytnie przemyconą prowokację.
hahah, jak wychodziłem z pracy temat miał 40 odpowiedzi, w drodze do domu schudł do ośmiu ;)
moderacja czuwa :D
ale moderacja teraz juz nie patrzy co jest napisane, kasują jak leci.. a szkoda bo pokasowali kilka fajnych wypowiedzi ;/
trzeba jednak przyznać że większość postów to były ataki, jedynie Megastwoor podjął próbę polemiki, spoko gościu i ma tak pocieszną fotkę że z wrażenia podniosłem ocenę filmu z 4/10 na 5/10 ;)
Więcej nie dam bo oceny od piątki w górę są zarezerwowane dla kina klasy B ;)
oi!
p.s. pandora naprawdę kojarzy mi się z arrakis pomimo zgoła innego klimatu, tutaj walka o kryształki a tam o kupę czerwia, tak czy siak bogactwo naturalne. Podczas seansu zastanawiałem się nad konfrontacją Fremenów z Nav'i , a Quaritch to serio taki wypisz wymaluj Killgore/Mladić. Zaznaczam że ten temat nie jest zgrywem ani prowokacją :D
kłaniam się serdecznie
''jedynie Megastwoor podjął próbę polemiki''
Z tego co pamiętam też tu pisałem obszerne posty ale poznikały chyba za racji tego że były pod wulgarnymi wypowiedziami.
racja, sporo wypowiedzi poszło na śmietnik. A temat umarł śmiercią
naturalną. Może to i lepiej ;)
''Więcej nie dam bo oceny od piątki w górę są zarezerwowane dla kina klasy B ;) ''
Tak, oczywiście... Nie uważam abyś był znawcą kina by coś takiego pisać.
taki ze mnie znawca jak i z Ciebie czy większości osób na tym forum.
Zresztą co ma piernik do wiatraka?
"trzeba jednak przyznać że większość postów to były ataki, jedynie
Megastwoor podjął próbę polemiki"
woow...fajne podsumowanie akcji "ciekawe, kto tu wytrzyma nerwowo ;P" .
Dzięki za ciepłe słowa odnośnie fotki. Tak w ogóle to fajną tam masz
kolekcję filmów klasy B. Ale Avatara i tak nie podbiłeś do 5/10. Rozumiem -
zasady...ok. :)
Co sie czepiacie tak tego filmu ? Że nie jest dokładnie taki jakbyscie chcieli??
To miała być prosta historia pokazana w bajkowy piekny sposób i taka też była. Dla mnie film bajkowy. A przekaz również z sobą niesie może podany zbyt dosadnie może nie jednak myślę że miliony ludzi troszkę uświadomii. Avatar obnaża świat w jakim żyjemy obnaża jego wysztskie aspekty - pokazuje że zmierzmay donikad!
Dodam tylko że Cameron pewnie niewiele by zmienił w tym filmie. Ludzie którzy go wywindowali na szczyt wszechczasów w większości pewnie też. A krzykacze szukający dziury w całym i próbujący udowodnić całemu światu że ich odmienne zdanie jest najwłasciwsze zawsze się znajdą. Tak podejść można do każdego filmu. Nawet największego "arcydzieła"!
I tak poważnie z czystym sumieniem za całokształt może nie jest to arcydzieło /10/ ani film rewelacyjny /9/ dla kogoś jednak na ocene słaby /3/ chyba nie zasługuje?
niestety zawsze gdzie sa dwie strony są dwa poglądy na sprawe i wynika sprzeczka.
Ci co krytykują avatara chca tylko pokazać złe strony tej produkcji tym co tego nie dostrzegaja.
8/10
No do ekranizacji Diuny raczej mu daleko - ho ho, ale porucznik "lubie zapach napalmu o poranku" to dobry strzał.
Dam mu 5 za ogolny efekt pieknej bajeczki, przeslodzonej i dziecinnej ale wciaz pieknej.
"ho ho, ale porucznik "lubie zapach napalmu o poranku""
Kilgore był pułkownikiem, a nie porucznikiem.
Przyznam, że mnie to rozwaliło, jak przeczytałem - Miles Quaritch, pijący spokojnie kawę z kubka podczas przyglądania się zniszczeniu Drzewa Domowego Omaticaya, nawiązaniem do pijącego również kawę Kilgore'a? :)
Może coś w tym jest.
Takie sceny z przypadku nie powstają. Podobna sytuacja była w Jarhead z nawiązaniem do sierżanta Hartmana. Gołym okiem widać, że to takie małe nawiązanie do Czasu Apokalipsy.
:D Quaritch to pił sobie kawkę z prawdziwą przyjemnością. Dziwię się , że
nie zapalił do tego papieroska. Tamten to na chybcika, bo mu się pewnie
zsuwała po blacie.