Od dawna nie oglądałem Avatara. Przez lata narosła we mnie opinia, że jest to film z ładnymi efektami i w sumie niczym więcej i nierozumiałem potrzeby tworzenia sequeli (poza oczywistym zarobkiem). Ponowny seans filmu w kinach IMAX był dla mnie idealnym momentem, aby spojrzeć na Avatara z perspektywy czasu, przypomnieć go sobie i doświadczyć w najlepszych możliwych warunkach.
Moje wrażenia po ponownym seansie niby są podobne, ale już lepiej rozumiem jego fenomen i zyskał u mnie większe uznanie. Dlaczego? Piszę o tym na moim blogu w linku poniżej do którego zapraszam:
https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid0YPZZ4RJXBXWocVBQMUuFewuF91jBQ5 pbioSnrFAjWJztrUp3prWm1nRNGWgVAPu4l&id=100063766231050